Franciszek z Asyżu św. (XIII w.), Wybór utworów

 » Pieśń słoneczna (albo pochwała stworzenia) (Najwyższy, wszechpotężny dobry Panie)
 » Kwiatki św. Franciszka, Roz. VIII (Jak święty Franciszek wędrując z bratem Leonem)
 » Kwiatki św. Franciszka, Roz. XVI (Jak święty Franciszek otrzymał radę od świętej Klary)
 » Kwiatki św. Franciszka, Roz. XIX (Jak w winnicy księdza, w którego domu modlił się)
 » Kwiatki św. Franciszka, Roz. XXI (O przeświętym cudzie)
 » Kwiatki św. Franciszka, Roz. XXV (Jak święty Franciszek uzdrowił cudownie trędowatego)
 » Kwiatki św. Franciszka, Roz. XXXVI (Jak święty Franciszek tłumaczył bratu Leonowi)

Kwiatki św. Franciszka

Rozdział VIII
Jak święty Franciszek wędrując z bratem Leonem tłumaczył mu, co jest radość doskonała

Kiedy święty Franciszek szedł raz porą zimową z bratem Leonem z Perudżii do Świętej Panny Maryi Anielskiej, a ogromne zimno dokuczało im wielce, zawołał na brata Leona, który szedł przodem, i rzekł: "Bracie Leonie, choćby bracia mniejsi dawali wszędzie wielkie przykłady świętości i zbudowania, mimo to zapisz i zapamiętaj sobie pilnie, że nie to jest jeszcze radość doskonała". Kiedy święty Franciszek uszedł nieco drogi zawołał nań po raz wtóry: "O bracie Leonie, choćby brat mniejszy wracał wzrok ślepym i chromych czynił prostymi, wypędzał czarty, wracał słuch głuchym i chód bezwładnym, mowę niemym i – co większą jest rzeczą – wskrzeszał takich, co byli martwi przez dni cztery, zapisz sobie, że nie to jest radość doskonała". I uszedłszy nieco, krzyknął znów głośno: "O bracie Leonie, gdyby brat mniejszy znał wszystkie języki i wszystkie nauki, i wszystkie pisma tak, że umiałby prorokować i odsłaniać nie tylko rzeczy przyszłe, lecz także tajemnice sumień i dusz, gapisz, że nie to jest radość doskonała". Uszedłszy nieco dalej, zawołał święty Franciszek jeszcze głośniej: "O bracie Leonie, owieczko Boża, choćby brat mniejszy mówił językiem aniołów i znał koleje gwiazd i moce ziół, i choćby mu objawiły się wszystkie skarby ziemi, i choćby poznał właściwości ptaków i ryb, i zwierząt wszystkich, i ludzi, i drzew, i skał, i korzeni, i wód, zapisz, że nie to jest radość doskonała". I uszedłszy jeszcze nieco, zawołał święty Franciszek głośno: "O bracie Leonie, choćby brat mniejszy umiał tak dobrze kazać, że nawróciłby wszystkich niewiernych na wiarę Chrystusową, zapisz, że nie to jest jeszcze radość doskonała". I kiedy mówiąc tak uszedł ze dwie mile, brat Leon z wielkim zadziwem zapytał: "Ojcze, błagam cię na miłość Boską, powiedz mi, co jest radość doskonała?" A święty Franciszek tak rzecze: "Kiedy staniemy u Panny Maryi Anielskiej deszczem zmoczeni, zlodowaciali od zimna, błotem ochlapani i zgnębieni głodem i zapukamy do bramy klasztoru, a odźwierny wyjdzie gniewny i rzeknie: "Coście za jedni?" – a my powiemy: "Jesteśmy dwaj z braci waszej", a on powie: "Kłamiecie, wyście raczej dwaj łotrzykowie, którzy włóczą się świat oszukując, i okradacie biednych z jałmużny, precz stąd", i nie otworzy nam, i każe stać na śniegu i deszczu, zziębniętym i głodnym, aż do nocy; wówczas, jeśli takie obelgi i taką srogość, i taką odprawę zniesiemy cierpliwie, bez oburzenia i szemrania, i pomyślimy z pokorą i miłością, że odźwierny ten zna nas dobrze, lecz Bóg przeciw nam mówić mu każe, o bracie Leonie, zapisz, że to jest radość doskonała. I jeśli dalej pukać będziemy, a on wyjdzie wzburzony i jak nicponiów natrętnych wypędzi nas lżąc i policzkując, i powie: "Ruszajcie stąd, opryszki nikczemne, idźcie do szpitala, bowiem nie dostaniecie tu jedzenia ani noclegu", jeśli zniesiemy to cierpliwie i pogodnie, i z miłością, o bracie Leonie, zapisz, że to jest radość doskonała. I jeśli mimo to, uciśnieni głodem i zimnem, i nocą, dalej pukać będziemy i wołać, i prosić, płacząc rzewnie, by dla miłości Boga otwarli nam chociaż i wpuścili do sieni, a ów, jeszcze wścieklejszy, powie: "A to bezwstydne hultaje,- dam ja im, jak na to zasługują", i wyjdzie z kijem sękatym, chwyci nas za kaptur i ciśnie o ziemię, i wytarza w śniegu, i będzie bić raz po raz tym kijem – jeśli to wszystko zniesiemy pogodnie, myśląc o mękach Chrystusa błogosławionego, które winniśmy ścierpieć dla miłości Jego, o bracie Leonie, zapisz, że to jest radość doskonała. Przeto słuchaj końca, bracie Leonie. Ponad wszystkimi łaski i dary Ducha Świętego, których Chrystus udziela przyjaciołom swoim, jest pokonanie samego siebie i chętnie dla miłości Chrystusa znoszenie mąk, krzywd, obelg i udręczeń. Z żadnych bowiem innych darów Bożych nie możem się chlubić, gdyż nie są nasze, jeno Boże. Przeto mówi Apostoł: "Cóż masz, co nie pochodzi od Boga? a jeśli od Niego pochodzi, przecz się tym chlubisz, jakby pochodziło od ciebie?" Lecz krzyżem udręki i utrapienia możem się chlubić; nasz bowiem jest. I przeto mówi Apostoł: "Będę się chlubić jedynie krzyżem Pana naszego, Jezusa Chrystusa".