Katarzyna Małecka, Czarownice, władczynie – rola kobiet w historii

Czy w świecie doniosłych czynów nie ma miejsca dla kobiet? Czy świat jest zdominowany przez mężczyzn do tego stopnia, że wybitne myślicielki giną dla dobra sprawy? – Trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi.

Kim naprawdę jest kobieta? Czy można ją uznać za istotę człowieczą? Te pytania od dawien dawna nurtowały świat mężczyzn. Niestety znalezione odpowiedzi nie były satysfakcjonujące dla kobiet. Można je uznać za wielce niesprawiedliwe. Nie należy się jednak im dziwić. Kobieta była postrzegana jako źródło grzechu, to ona sprowadziła na człowieka grzech pierworodny a na świat wszelkie zło. Dlatego musi surowo odpokutować za czyn swej pramatki i ukorzyć się przed mężczyzną stając się jego niewolnicą. To nawet dobra kara, ale niedostateczna. Wszelka wiedza, nauczanie jest niedozwolone. Zabroniono jej możliwości rozwoju. Cóż, kiedy kobieta odznaczała się wiedzą, intelektem, zaczynała samodzielnie myśleć, odkrywać na nowo świat i interpretować zjawiska, uznawano ją za opętaną przez diabła, współpracownicę Władcy Ciemności.

Ale czy to człowiek? Różne były odpowiedzi; św. Tomasz z Akwinu w 1267r. ogłosił podwójną niepełnowartościowość kobiety, bo jest ona nie tylko podporządkowana bezsprzecznie mężczyźnie za to, że ponosi odpowiedzialność za grzech pierworodny, ale z samej natury jest niższa od mężczyzny pod względem logiki i mądrości. Podczas gdy mężczyzna jest stworzony na obraz i podobieństwo Boże, w córkach Ewy żyje nadal pokusa diabelska. Mężczyzna mógł zrobić z kobietą, co tylko chciał. Małżonek jako opiekun mógł bić żonę, zresztą takie przypadki miały często miejsce nawet w najwyższych kręgach społecznych. Dezaprobatę wywoływały tylko przypadki spowodowania kalectwa żon przez brutalnych mężów. Powodem do wychłostania mogła być np. odmowa poślubienia wybranego jej małżonka, urodzenie kalekiego dziecka albo sprzeciwienie się mężowi.

Kościół wyraźnie aprobował bicie żon. Napominał mężów tylko, by nieco miarkowali się i nie chłostali swych żon za głupstwa takie, jak np. wypowiedzenie jakiegoś niestosownego słowa. Natomiast ubieranie się kobiet w ekstrawaganckie stroje to wystarczający powód do tego, by uderzyć kobietę pięścią.

Papiestwo miało z tym poważny problem, ale w szczególności Pius IX, kiedy pojawiły się emancypacyjne nowinki, ogłosił, iż w świetle wiary: "(...) jedyną prawdziwą ozdobą kobiety jest jej religijność. Religijność bowiem roztacza wdzięk na wszystkie jej czyny... nie powinna się więc skarżyć na los, który zgotował jej małżonek". Niestety żaden z jego teologów nie znalazł naukowego uzasadnienia jego świętych słów. Sprawa była poważna tym bardziej, że odkryto dowody istnienia w zamierzchłej ludzkości systemu społecznego opartego na matriarchacie. Pius obawiał się, że któregoś dnia kobieta może sięgnąć po władzę w kościele. To jakby wypuścić z klatki szatana w spódnicy. Starożytni mędrcy przyznawali, że ze swej natury kobieta bliższa jest mistycyzmowi niż mężczyzna. Uduchowiona zaś mogła z łatwością przekonywać innych do każdej swej idei. Może właśnie dlatego u zarania chrześcijaństwa kobiety mogły nauczać jako misjonarki i zakładać pierwsze gminy chrześcijańskie, pełniąc w nich funkcje liturgiczne. Antyczni kronikarze wspominając o nowej religii podkreślali, że jest ona zdominowana przez kobiety. Kościół wstydził się tego fragmentu historii. Na szczęście już w 997r. Jan XVI zorientował się, jak ogromnym grzechem jest dopuszczenie kobiet do kapłaństwa. Likwidując niewieście gminy zakazał jednocześnie kobietom śpiewania w świątyniach podczas mszy. Decyzję swą oparł ponoć na naukach spisanych przez pierwszych apostołów. Niestety zaginęły one w mrokach dziejów, ale zawsze pozostało słowo papieskie. Na jego podstawie oddano kobietę pod "troskliwą" opiekę mężczyzny, który mógł w całym majestacie prawa zrobić z połowicą co chciał. Oczywiście Kościół, w swej wielkiej, niezmierzonej dobroci, zakazywał łamania kończyn i przekraczania granicy stu ran. Mogło się jednak zdarzyć, że małżonek w świętym zapale zbyt gorliwie wykorzystał swój przywilej i pozbawił niewiastę życia. Wtedy podlegał grzywnie, ale tylko wtedy kiedy zatłukł małżonkę niesłusznie.

Biedny Pius nie bardzo mógł zrozumieć, o co kobietom w ich ruchu emancypacyjnym chodzi. Przecież mogły pracować, rodzić dzieci, przekazywać mężom dobra majątkowe, a "przede wszystkim czynić, co w ich mocy, by dom był piękny a mężczyzna czuł się w nim przyjemnie". Papież w wielkiej swej wspaniałomyślności zakazał nawet mężom sprzedawania swych żon i dzieci, nawet wobec wyraźnej potrzeby życiowej, choć utrzymał zakaz oskarżania męża o zdradę, zaś wszelkie nowinki emancypacyjne obłożył klątwą, stwierdzając, że Opatrzność w wyrozumiałości swojej przypisała kobietę do prac domowych. Przepisy prawne sprzyjały eliminowaniu przez mężczyzn z konkurencji np. doświadczonych lekarek. W konsekwencji odmawiano im prawa do wykonywania zawodu, a w razie nieposłuszeństwa zmuszone były do zapłacenia kary.

A literatura? Jak poeci ukazywali kobietę? Bardzo interesujące, wystarczy posłuchać Giovanniego Boccaccia. Oczywiście pamiętamy go jako autora Dekameronu. A cóż on pisze? Więc on przygotował zbiór 104 biografii słynnych kobiet. Dzieło to obejmuje biografie od Ewy do Joanny, królowej Neapolu. Kreślone przez Boccaccia biografie rzadko odpowiadają jednak prawdzie historycznej. Są nastawione raczej na rozrywkowe strony życia bohaterek, ponieważ kobiety delektują się tego rodzajem przyjemności. We wszystkich biografiach podkreślone zostały negatywne cechy kobiet. Bowiem w jego oczach kobiety to istoty słabe, zmienne, obciążone wszelkimi możliwymi przywarami, a przede wszystkim ulegające bez opamiętania zmysłowości. Jeśli zdarzyło się czasem, że podkreślił on cnotę jakiejś kobiety, to był to wyjątek potwierdzający regułę: "I cóż innego należałoby pomyśleć, jak tylko, że błędem natury było nadanie płci żeńskiej ciału, które Bóg wyposażył w tak wybitnego ducha męskiego?"

Historia królowej Dydony z Kartaginy została przez Boccaccia zmieniona. Napisał on, że odebrała sobie życie, aby nie wychodzić ponownie za mąż i dochować wierności pierwszemu małżonkowi. Jakież to romantyczne, szkoda tylko, że nieprawdziwe, bowiem pamiętamy, że owszem popełniła samobójstwo, rzucając się w płomienie, ale tylko dlatego, że została odtrącona przez Eneasza. I wcale nie umarła ze słowami "Och, wróć do mnie, bo cię kocham!", ale wprost przeciwnie z ogromnym pragnieniem zemsty, którą dokona przyszły mściciel. O ile wiemy, to pragnienie jej życia spełniło się – urodził się Hannibal.

Ale wracając do naszej historii, jaki miał cel Boccaccio zmieniając historię? No cóż, miała być ona przykładem dla wszystkich wdów: "Ale skoro kobieta pogańska mogła do tego stopnia poskromić swą żądzę, to czyż nie tak powinny postępować dopiero kobiety chrześcijańskie?" – zaprawdę niezwykłe zamierzenie! Chyba to była misja życia, by zdyskredytować wybitne sylwetki kobiet, które nie mogły w żaden sposób pasować do realiów rzeczywistości.

A jaka powinna być dobra żona, oczywiście w rozumieniu ówczesnych panów? Odpowiedzi udzieli nam już nie przenajświętszy Kościół, ale pewien nieznany mieszczanin francuski, który napisał dla swej młodej żony (15 lat) podręcznik Le Menager de Paris. W swojej książce zebrał niezbędną wiedzę dotycząca gospodarstwa domowego. A szanowny mąż ile miał lat? Nie, nie tak dużo, był już stary, tak stary, że czuł oddech śmierci na szlachetnym obliczu...

Więc żona, według niego, powinna nie tylko znać się na pracach domowych. Musi umieć również doglądać ogrodu itp. Obowiązkiem żony jest posłuszeństwo. Jej miłość do małżonka powinna przypominać psią wierność. Wszystkie zarządzenia mężowskie, słuszne i niesłuszne, ważne lub błahe, rozsądne lub niemądre, ma karnie wykonywać.

***

Wszelka działalność inkwizycyjna prosperowała dzięki niezwykle dużej liczby "czarownic". Od XII w. szerzył się pogląd, że czarownice zawarły pakt z diabłem. W podręczniku prześladowania czarownic Malleus Analeficarum (Młot na czarownice) szeroko roztrząsano ten problem. Przedstawiono tam wszelkie poglądy na temat rzekomej szkodliwości działań czarownic. W istocie był to atak na kobiety. Jako mniej wartościowe, one w szczególnie łatwo ulegały według opinii publicznej pokusom szatańskim. Z szatanem czarownice uprawiały miłostki. Ponadto latały w powietrzu. Decydujące znaczenie dla trybu skazywania czarownic miały postanowienia procesowe. Osądzając czarownice, nie przestrzegano wszystkich reguł. W roli świadków występowały osoby, które w innych wypadkach nie byłyby wiarygodne, m.in. także osoby podejrzane o ten sam czyn. Obrona była ograniczona, a apelacja –niedopuszczalna. Wyrok uniewinniający nie miał pełnej mocy prawnej.

Prześladowano przede wszystkim akuszerki, kobiety samotne, znachorki. Tropiciele czarownic byli rzekomo w posiadaniu dowodów na szczególną podatność płci żeńskiej na pokusy szatana. Twierdzono, że kobieta, już tylko ze względu na swoją płeć, ukierunkowana jest przeciwko boskiej mocy i hierarchii oraz porządkowi społecznemu. Kobiety zatem stanowiły zagrożenie ładu zarówno społecznego, jak i boskiego. Korzystając z mocy piekielnych, rzucają wokół siebie czary i promieniując erotyczną siłą, uwodzą mężczyzn, skazując ich na nieszczęście i potępienie. Noszą w sobie "śmiertelny grzech rozpusty", który przyczynia się do słabości mężczyzn, wywołując namiętności, miłosne szaleństwo i utratę zdrowego rozsądku. Biedactwa!!!

Przypisywano kobiecie bliski kontakt z naturą, dlatego obciążano ją odpowiedzialnością za szkody powstałe w wyniku działania sił przyrody. Przyznanie do winy wymuszano okrutnymi torturami. Maria Holl z Nordlingen przeszła do historii, wytrzymując okrutne tortury inkwizycji. W wyniku oskarżenia kobieta ta była 56 razy poddawana torturom i przetrzymała cierpienie nie przyznając się do winy. Należy pamiętać o bardzo wyrafinowanych sposobach wymuszania przyznania się do winy, np. rozciągano kończyny, wyłamywano ręce, kości ramion, skrapiano nagie ciało rozpalaną siarką lub gotująca się smołą. Wiele kobiet umierało podczas tortur. jeśli któraś nadal mimo zastosowanych tortur nie przyznawała się do zarzucanych jej win, nie musiało to wcale oznaczać, że jest niewinna. Było to dowodem na to, że mocno trwa w grzechu z pomocą szatana.

Szczególnie znane każdemu polowania wybuchły w Salem w 1690 r. Fala prześladowań została wywołana wypowiedziami pewnej grupy dzieci. Dwie młode dziewczyny (Abigaile Williams i Ann Putnam) nagle zaczęły twierdzić, że prześladują je czarownice, a także że cierpią na ataki epilepsji. We wsi wybuchła panika, gdyż również inne dzieci stały się ofiarami tego rodzaju ataków. Purytańscy członkowie gminy dali wiarę słowom dziewcząt, które posądzały o czary kilka starszych kobiet. W Salem powołana została specjalna komisja sędziowska, która skazała na śmierć 19 osób. Aresztowanych zostało dalszych 200 kobiet. Fala paniki spowodowała niezliczone podejrzenia i denuncjacje. Ludzie spotkani nocą samotnie na ulicy uważani byli za czarowników i pozywani przed brutalną komisję śledczą.

***

Historia jednak pokazuje kobiety, które zmieniły oblicze świata. to kobiety bezsprzecznie wybitne. Ich imiona zapisała historia, zaś czyny opiewa legenda. W historii egipskich dynastii decydująca rolę odgrywały królewskie kobiety. Działały one jako osoby towarzyszące królom, jako ich doradczynie lub opiekunki. Wybitną rolę odgrywała królewska matka. To ona była źródłem legitymizacji rządów. Dalej dziedziczyła je królewska córka. Uznana prawnie córka z reguły nie rządziła sama, lecz przekazywała władzę mężczyźnie, którego wybrała sobie na małżonka. Mężczyzna ten stawał się w wyniku swego związku z królewską księżniczką prawowitym następcą tronu i uzyskiwał prawo rządzenia. Ojcostwo nie odgrywało żadnej roli. Konsekwencją tego jest brak wizerunków ojców i synów, podczas gdy wiele jest wizerunków przedstawiających matki i synów. Królewscy synowie uzyskiwali tron tylko przez małżeństwo zawierane ze swymi siostrami.

Według mitologii egipskiej ziemska władza pochodziła od Wielkiej Niebiańskiej Bogini Nut, twórczyni i władczyni wszelkiego życia. Przykładem władzy sprawowanej przez kobietę, były rządy Hatszepsut. Jej ojciec uczynił ją współregentką jeszcze za życia. Poślubiła swego przyrodniego brata, a po jego śmierci została faraonem. A później znowu wyszła za mąż, niestety nie trafiła z wyborem, bo wybrała drugiego przyrodniego niezwykle ambitnego brata, który rościł sobie prawo do tronu. Ale cóż, biedaczysko przeliczyło się, Hatszepsut nie miała zamiaru przekazać komukolwiek panowania nad państwem. Zamiast tego zapewniła swojemu krajowi okres pokoju, odbudowy i rozkwitu gospodarczego. Ciekawa świata odbywała liczne podróże w celach handlowych i rozpoznawczych. Jej najbardziej znana ekspedycja to wyprawa do "kraju boga" – Punt. Niejasna jest przyczyna śmierci królowej. Faktem jest, że opętany żądzą władzy zięć usunął i dokładnie zniszczył wszystkie wizerunki tej niezwykłej kobiety. Należy pamiętać, że była to sroga kara, wymazanie imienia powodowało, że zmarły nie mógł trafić do bogów, błąkał się po krainie zmarłych napotykając się na wiele niebezpieczeństw i nigdy nie dane mu było dotrzeć do celu swej pośmiertnej wędrówki.

Jednakże, która kobieta sprawiła, że zagościła na ustach potomnych jako piękna zjawa, bogini, o której marzyli wszyscy mężczyźni ówczesnych czasów? Nikt się nie pomyli, każdy zgadnie bezbłędnie. To Kleopatra!

Kim była, czy naprawdę zasługiwała na to, by jej imię szeptano z uwielbieniem i rozkoszą? Wydaje się, że tak. Zresztą nie słychać żadnych słów sprzeciwu, a więc milczenie oznacza zgodę. Zacznijmy więc naszą wędrówkę po niezmierzonych piaskach pustyni, stańmy twarzą twarz z tajemniczym sfinksem, popatrzmy na piramidy, symbol świetności, wielkiego kunsztu starożytnych Egipcjan, a trafimy na dwór młodziutkiej Kleopatry. Była ostatnią władczynią Egiptu z dynastii Ptolemeuszy. Wykształcona, niejednokrotnie zawstydzała mędrców. Posługiwała się płynnie nie tylko greką i łaciną, lecz także egipskim, arabskim, hebrajskim, syryjskim, perskim i paryjskim. Była pierwszą władczynią z tej dynastii, która opanowała języki swoich poddanych.

Niegdyś tłumy szturmowały sale kinowe, aby obejrzeć film o burzliwych dziejach i smutnym końcu tej kobiety, o której powiadali współcześni, iż "jej chytrość dorównywała jej piękności".

Wstąpiła na tron (51 r.), kiedy miała 18 lat. Wkrótce wybuchł konflikt, ale nieoczekiwanie otrzymała pomoc od rzymskiego wodza Cezara. Podobno Kleopatra dostała się do niego ukryta w zawiniętym w rulon dywanie i oczarowała Rzymianina, który zapewnił jej panowanie i ofiarował na dodatek Cypr. Nawiązała bliższe stosunki z Cezarem, w wyniku których narodził się ich syn Cezarion. Niestety szczęście odeszło od niej, Cezar został zamordowany, wiec jej los był nader niepewny. Próbowała ustrzec swój kraj przed skutkami wojny domowej. Wkrótce wezwał ją Marek Antoniusz, ale i jego oczarowała i pozyskała dla swoich celów. Spędziła z nim zimę w Aleksandrii i powiła bliźnięta. A cztery lata później zawarli związek małżeński. Ale Oktawian, niestety na ich zgubę, zdołał podburzyć Rzymian i przekonał ich, że Kleopatra opanowała Marka czarami. Antoniusz popełnił samobójstwo. Oktawian opanował Egipt, królowa daremnie prosiła zwycięzcę o pozostawienie jej części władzy. Nie miała innego wyjścia, zdecydowała się na śmierć, nie chcąc by ją prowadzono w orszaku niewolnic. W aureoli boskości pochowano ją obok grobowca Antoniusza. Zabrała ze sobą do grobu niejasną tajemnicę śmierci, za którą drogo by zapłacili możni ówczesnego świata. Ale pozostawiła legendę niepospolicie atrakcyjnej kobiety, genialnego polityka, niezłomnej obrończyni niepodległości Egiptu.

W czasie wojny stuletniej, kiedy szala zwycięstwa przechylała się na stronę Anglii, nikt nie pomyślałby, że jakaś chłopka może odmienić losy wojny i przywrócić straconą nadzieję. Ale tak właśnie było. Sprawiła to Joanna d'Arc, dla jednych święta Dziewica, dla drugich "wspólniczka diabła", dla jednych natchniona wizjonerka, dla innych pomylona, której wizje brały się z braku narzeczonego. To ona jednak uratowała honor Francji, to ona odzyskała dla Karola VII Reims i pozwoliła mu włożyć na skronie koronę. To groza jej imienia i jej sztandar zjednoczyły śmiertelnych wczoraj wrogów, wygnały przeklętych Anglików z francuskiej ziemi, po raz pierwszy rozbudziły francuski patriotyzm. Toteż do dziejów Francji i do swojej legendy weszła jako Dziewica Orleańska.

Pochodziła z zamożnej rodziny chłopskiej. Mając 13 lat usłyszała głos boski (1425 r.). Następnie głosy wzywały ją do uwolnienia Francji od Anglików i do ukoronowania w Reims Karola VII na króla. Posłuchawszy ich, udała się w drogę do przyszłego króla, po czym, pełna zapału, przekonała go do swojej misji. Trzymając w ręku tylko sztandar, wyruszyła do walki. Oddziały francuskie podążyły za nią z nowym zapałem i ufnością. Faktem jest, że zmusiła Anglików do kapitulacji w Orleanie (1429 r.). Niebawem przyszły dalsze zwycięstwa, w końcu zaatakowała Paryż, ale niestety bez powodzenia. Konsekwencją było wielkie rozczarowanie, Karol zaś nie chciał dalszej walki. No cóż, Joanna spełniła swoją misję, przecież już był przepowiedzianym królem, więc po co miałby dalej walczyć, doprowadzając do ruiny skarbiec. Ale Joanna miała inne plany, zresztą bardzo się zawiodła na Karolu. I bez jego zezwolenia próbowała uwolnić Compiegne. Ale została wzięta do niewoli. Anglicy oskarżyli ją o czary (IV 1431 r.). Rektor Uniwersytetu Paryskiego Michael Herbert pisał, że głównym dowodem kacerstwa Dziewicy jest to, że nosi krótko obcięte włosy i męski strój. Więc oskarżono ją o bezbożność i służbę diabłu, wszystkie możliwe grzechy z rozpustą włącznie. W lutym 1431 r. rozpoczął się proces. Na różne sposoby męczono Joannę, aby przyznała się do konszachtów z diabłem czarów. Ale ona mówiła, że jest posłuszną córą Kościoła. Jednakże ogrom cierpienia i niesprawiedliwości, a także widmo strachu spowodowały, że Joanna załamała się i oświadczyła, że jeśli Kościół twierdzi, że jej objawienia były złudzeniem, będzie posłuszna i przyzna temu rację. Tym sposobem została "tylko skazana na dożywotnie więzienie o chlebie i wodzie", by tam odprawiała pokutę i opłakiwała swoje grzechy. Liczono jednak, że jej zuchwałość weźmie górę. Kazano jej włożyć suknie, ale pozostawiono męskie odzienie. Po trzech dniach nałożyła je i zjawił się biskup, który zaczął z wielką przyjemnością ją strofować. Joanna z determinacją odwołała swoje poprzednie oświadczenie. Odetchnięto z ulgą. Po niedługim czasie zapadł wyrok, iż Joanna jako córka szatana zostaje wyłączona ze społeczności chrześcijańskiej, że Kościół nie może jej już bronić i oczywiście z wielkim bólem oddaje ją pod sąd świecki. Naturalnie sprawiedliwość świecka obeszła się ze skazaną niezwykle łagodnie i wspaniałomyślnie skazała ją tylko na stos. W tych ciężkich czasach stos uważano za bardzo "humanitarną" śmierć, bo bez przelewu krwi... W krótkim epizodzie swojego życia Joanna objawia się jako jedna z niepospolitych kobiet doby późnego europejskiego średniowiecza. Dla Francuzów zaś Dziewica Orleańska to element świadomości narodowej.

W poczet niezwykłych kobiet należy zaliczyć Izabelę Kastylijską. Jako następczyni tronu Kastylii poślubiła potajemnie swego kuzyna Ferdynanda, następcę tronu Aragonii i w ten sposób zjednoczyła państwo hiszpańskie. Jako 17-letnia dziewczyna (1451 r.) została obwołana przez opozycję szlachecką przeciw jej bratu przyrodniemu antykrólową. W 1468 r. uczynioną ją oficjalną następczynią tronu. Wbrew woli swego przyrodniego brata poślubiła Ferdynanda. Zaś po śmierci Henryka Izabela została (1474 r.) obwołana królową w Segovii. Jednak dopiero w 1479 r. mogła połączyć pod swym panowaniem Aragonię i Kastylię. W 1492 r. pod panowanie hiszpańskie przeszło jeszcze królestwo Grenady. I w tymże roku żeglarz Krzysztof Kolumb, którego Izabela wiernie i wytrwale popierała w jego poszukiwaniach drogi morskiej do Indii, odkrył Amerykę.

***

Czy znaleźliśmy jednoznaczną odpowiedź na nasze pytania? Wydaje się, że niestety tak. Ale na pewno dla w większości z nas nie są one piękne. Choć świat zdominowany przez mężczyzn nie dopuszczał kobiet do współudziału w święceniu tryumfów, jednak historia nie kłamie i ukazuje kobiety, które zmieniły jej bieg. Bowiem jeśli nawet historię piszą zwycięzcy a z pewnością tak jest, to nie sposób wymazać tych wyjątków od reguły, bo zawsze przetrwa pamięć o nich, z czasem zniekształcana, ale nigdy nie zaginie.

Zawsze się można pocieszyć, że jednak to nie islam i np. kobieta mogła wybrać się do kościoła i pomodlić się o błogosławieństwo "kochającego" małżonka. Nikt nie jest doskonały, ale niedorzecznością jest obrzucanie kobiet odpowiedzialnością za wszelkie zło. Czy bowiem Ewa przytknęła Adamowi nóż do gardła i zagroziła śmiercią, jeśli nie skosztuje owocu – raczej nie. Chciał to wziął, cóż, skoro był stworzony na obraz i podobieństwo boże, to chyba powinien wiedzieć, że nie może tego zjeść i że powinien odwieść za wszelką cenę Ewę od tego zgubnego zamiaru. Ale tak nie zrobił. A może to wszystko był zamysł Boga? Wydaje się, że tak. Dlaczego zresztą nie? Przecież Bóg-stworzyciel był wieczny i nieskończenie dobry, kochający, ale i wszechwiedzący, więc z pewnością wiedział, co uczynią pierwsi ludzie.

Opracowała: Katarzyna Małecka

Praca przygotowana na Humanistyczny Festiwal Nauki (2005.06.22-23)