Magda Odyniecka: Tymoteusz Karpowicz, Księga Eklesiastesa. Próba analizy.

Tymoteusz Karpowicz (1921-2005)

Księga Eklesiastesa

jest czas otwarcia powiek i zamknięcia łóżka
czas nakładania koszuli i zdejmowania snu
czas śpiącego mydła i na pół rozbudzonej skóry
czas szczotki do włosów i iskier we włosach
czas nogawek czas sznurowadeł czas guzików
oczka w pończosze ślepoty pantofla
czas widelca i noża dziesięciu deka kiełbasy i gotowanego jajka
czas tramwaju czas konduktorki czas policjanta
czas dzień dobry i czas do widzenia
czas marchewki groszku i koperku
zupy pomidorowej i gołąbków z kapusty
czas zawijania knedli i rozwijania niedozwolonych szybkości myśli
czas biletu do kina albo donikąd
może do rzeki może do obłoku
jest wreszcie czas zamknięcia powiek i otwarcia łóżka
czas przeszły teraźniejszy i przyszły
praesens historicum i plusqamperfectum
czas dokonany i niedokonany
czas od ściany i do ściany

Znaki równania, 1960

Wiersz Księga Eklesiastesa Tymoteusza Karpowicza pochodzi z tomu Znaki równania, który wydany został w 1960 roku. Utwór ten możemy odnaleźć także (w zmienionej nieco formie) w Słojach zadrzewnych – tekstach wybranych Karpowicza wydanych w 1999 roku. Księga Eklesiastesa to utwór stychiczny, heterometryczny, zachowujący ekwiwalencję podziału wersowego i składniowo – intonacyjnego. Na podstawie wymienionych cech wiersz ten można nazwać zdaniowym. Nie występują rymy klauzualne, a jedynie rymy wewnętrzne w ostatnich czterech wersach utworu. Wśród dziewiętnastu wersów omawianego wiersza tylko dwa zawierają osobową formę czasownika: "jest", reszta wersów to równoważniki zdań, czasem zawierające rzeczowniki odczasownikowe: "nakładanie", "zdejmowanie", "zawijanie". Ubóstwo osobowych form czasownika oraz wielokrotne powtórzenie słowa "czas" nadają Księdze Eklesiastesa swoistą tonację stylistyczną. Wiersz ten zbudowany jest na zasadzie paralelizmu syntaktycznego.

Księga Eklesiastesa spełnia warunki poezji lingwistycznej, która "interpretuje możliwości mówienia, porozumienia się, podkreśla skonwencjonalizowanie języka, niekomunikatywność wieloznacznego słowa"1. Ponadto Karpowicz rezygnuje ze stosowania zasad interpunkcji, co wprowadza element poetyckiej niejednoznaczności, by przekaz językowy mógł "mówić sam o sobie, sam [...] sobie sprawdzać własne możliwości i granice"2. To z kolei powoduje, jak twierdzi Aleksandra Okopień - Sławińska, że "[...] język, któremu okazywaliśmy zaufanie, nagle odsłania niepokojącą nieodpowiedzialność, urzekającą przewrotność swoich reguł, nieprzewidywane manowce inercyjnych skojarzeń i zwrotów"3. Także Stanisław Burkot uważa, że "Lingwistyka poetycka Tymoteusza Karpowicza zwrócona jest nie tyle ku rzeczywistości, co ku samemu poznawaniu, jego ograniczeniom i niedostatkom"4.

Utwór rozpoczyna się "otwarciem powiek i zamknięciem łóżka", co dosłownie oznacza przebudzenie się i wstanie z łóżka, ale może być także metaforą ludzkiego życia ("otwarcie powiek") i śmierci ("zamknięcie łóżka" – trumny?). Stwierdzenie to w nieco zmodyfikowanej wersji powróci niczym echo w wersie piętnastym ("jest wreszcie czas zamknięcia powiek i otwarcia łóżka") i stanowi swego rodzaju klamrę spajającą utwór, poza którą pozostaną tylko gramatyczne określenia kategorii czasu. Oba te wersy (pierwszy i piętnasty) zbudowane są na zasadzie opozycji "otwarcie"-"zamknięcie". O ile "otwieranie" i "zamykanie powiek" nie dziwi użytkowników języka, gdyż stanowi powszechnie znany związek wyrazowy, o tyle zaskoczyć może "zamykanie" i "otwieranie łóżka". Łóżko można co najwyżej rozłożyć, nigdy "otworzyć". Podobnie można "nałożyć" i "zdjąć koszulę", ale nie "sen". Tak więc Karpowicz modyfikuje typowe związki frazeologiczne. Stanisław Barańczak nazywa to metodą "wymiennego elementu", polegającą na tym, że:

[...] w związek frazeologiczny, który uzus językowy każe nam uważać za spójną całość o ustalonej formie [...] zostaje – w miejsce elementu poprzednio usuniętego – wprowadzony element obcy [...] znaczeniowo. [...] styl podniosły, religijno-hymniczny, którego kontynuacji mogliśmy się spodziewać [...], zostaje nagle zderzony i skojarzony ze światem prozaicznym, codziennym, szarym.5

Na zasadzie "wymiennego elementu" opiera się także związek "ślepoty" i "pantofla". Powszechnie znany jest związek frazeologiczny: "ranne pantofle". "Ranne" przekornie mogą zostać odczytane wcale nie jako poranne, ale po prostu okaleczone, ułomne, więc może "ślepe".

Utwór Karpowicza staje się palimpsestem – "tekstem semantycznie wielowarstwowym, w którym spoza znaczenia dosłownego prześwitują znaczenia ukryte"6. Jak uważa Edward Balcerzan:

Stylistyka palimpsestu zaciera [...] granicę między intelektualną a przedmiotową wizją świata. Napięcie dramatyczne rodzi się między dwoma ujęciami: ontologicznym i semantycznym (między jej istnieniem a znaczeniem), przy czym spór rozstrzyga – zgodnie z deklaracją Karpowicza – w imię znaczenia. Prezentując przedmiot, Karpowicz traktuje elementy tak, jak gdyby były pojęciami.7

Obok kontrastowych opozycji typu "otwarcie" – "zamknięcie", "nakładanie" – "zdejmowanie", "zawijanie" – "rozwijanie" pojawiają się w Księdze Eklesiastesa połączenia słów na zasadzie skojarzeń. Na początku utworu odnajdujemy grupy wyrazów odwołujących się do snu: "otwarcie powiek", "zamknięcie łóżka", "zdejmowanie snu", "śpiące mydło", "na pół rozbudzona skóra".

Następne wersy utworu dotyczą spożywania posiłków. Jest czas śniadania, czyli "czas widelca i noża dziesięciu deka kiełbasy i gotowanego jajka", a także czas obiadu: "marchewki groszku i koperku / zupy pomidorowej i gołąbków z kapusty". Aż wreszcie nadchodzi:

Czas biletu do kina albo donikąd
może do rzeki może do obłoku8

Do tej pory kolejne określenia czasu łączyły się spójnikiem "i" lub po prostu zostawały wyliczane bezspójnikowo. Tu pojawia się spójnik "albo" wyraźnie rozłączający zdania składowe. "Bilet do kina" został przeciwstawiony "biletowi donikąd", a ten z kolei "może" być "biletem do rzeki" lub "do obłoku". Jeżeli Księga Eklesiastesa Karpowicza jest nie tylko przedstawieniem szarej codzienności człowieka, lecz również paralelą ludzkiego losu, to można powiedzieć, że "bilet do rzeki" jest biletem do Hadesu, a "bilet do obłoku" biletem do nieba.

Księga Eklesiastesa nawiązuje do starotestamentowej Księgi Koheleta, czyli Eklezjastesy, a dokładniej do poniższego fragmentu:

Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem:
Jest czas rodzenia i czas umierania,
czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
czas zabijania i czas leczenia,
czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu,
czas zawodzenia i czas pląsów,
[...]
czas miłowania i czas nienawiści,
czas wojny i czas pokoju.
Cóż przyjdzie pracującemu
z trudu, jaki sobie zadaje?
[...]
To, co jest, już było,
a to, co ma być kiedyś, już jest.9
Koh 3; 1-4, 8-9,15

To właśnie w Księdze Koheleta dwudziestokrotnie pojawia się stwierdzenie vanitas vanitatum et omnia vanitas, stanowiące inspirację dla wielu twórców na przestrzeni wieków. Również Karpowicz sięga do Księgi Koheleta nie tylko po tytuł dla swego utworu, ale także po temat przemijania. Porównując oba utwory dostrzec można również podobieństwo budowy składniowej.

W biblijnej Księdze Eklesiastesa planowaniem czasu i "wyznaczaniem godzin na wszystkie sprawy pod niebem" zajmuje się Bóg, twórca porządku i harmonii. Rozważania Eklezjastesa dotyczą fundamentalnych problemów ludzkiego życia: narodzin i śmierci oraz tego, co wypełnia egzystencję pomiędzy jednym a drugim. Człowiek w czasie swej ziemskiej wędrówki doświadcza różnych, czasem sprzecznych sytuacji: sadzi po to, by potem zebrać plon; burzy, by zbudować; płacze, by za chwilę śmiać się. Pobyt człowieka na ziemi to swego rodzaju cykl. Przywołany fragment Księgi Koheleta cechuje się stylem podniosłym, uzyskanym dzięki dwukrotnemu powtórzeniu słowa "czas" w każdej parze przeciwstawień.

Karpowicz w swoim utworze dokonał depoetyzacji biblijnego języka: "czas rodzenia" jest u niego "czasem otwarcia powiek", a "czas umierania" to "czas zamknięcia łóżka". W ten sposób poeta przenosi Boską koncepcję koła narodzin i śmierci do szarej codzienności człowieka XX wieku. Tu już nie ma czasu na wzniosłość. Pomiędzy porannym "otwarciem powiek" a wieczornym "otwarciem łóżka" czas wypełniony jest zwykłymi, powszednimi czynnościami ubierania, czesania, jedzenia, podróżowania, spotykania innych ludzi. Jak pisze Stanisław Burkot:

Wiersz Księga Eklesiastesa [...] na prawach aluzji do dawnych kanonów próbuje ująć nasze życie w formułę uogólniającą, zamknąć czas od "otwarcia powiek i zamknięcia łóżka" do "zamknięcia powiek i otwarcia łóżka". W tych granicach mieści się nasza codzienność, ciąg czynności powtarzanych z monotonną jednostajnością, taniec życia bezbarwnego "od ściany do ściany". Ostatni wers określa najzupełniej gorzką prawdę o zagubieniu współczesnych w świecie rzeczy. Cykliczne powtarzanie czynności codziennych sugeruje wkroczenie w ludzkie życie elementów autotematyzmu. Cywilizacja techniczna kształtuje tu na obraz i podobieństwo własne życie człowieka.10

Pomimo automatyzacji, czyli także pewnego rodzaju uporządkowania, człowiek miota się "od ściany do ściany". Ta automatyzacja odzwierciedlona została także w przywołanych kategoriach gramatycznych czasu. Powtarzanie codziennych czynności dokonywało się w czasach zaprzeszłych ("plusqamperfectum"), przeszłych, dokonuje się wciąż tu i teraz ("praesens historicum") i będzie się stawać w przyszłości.

Człowiek jest tylko elementem jakiegoś mechanizmu, jest bezwolnie wplątany w jego tryby. Być może tym mechanizmem jest miasto, skoro "czas tramwaju czas konduktorki czas policjanta" jest nieuchronny.11 Jedyną szansą dla człowieka zdaje się "bilet donikąd", ale pod warunkiem, że nie pójdzie się po prostu "do kina". Jednakże nawet "bilet donikąd" nie gwarantuje szczęścia, ponieważ celem okazać się "może" rzeka wpływająca wprost do Hadesu. Dla człowieka nie ma więc ratunku, nie dość, że uwikłany jest w tryby codzienności, to nawet niepewny jest swoich losów po "zamknięciu łóżka". Nie wie, czy jutro nadejdzie i "otworzy powieki", czy znajdzie się w podróży "donikąd" z biletem w ręku. Pozostaje zawieszony w swoim istnieniu, w swego rodzaju sytuacji bez wyjścia, w pokoju bez okien i drzwi, nerwowo przechadzający się "od ściany do ściany".

Przypisy

[1]: B. Chrząstowska, S. Wysłouch, Poetyka stosowana, Warszawa 1978, s. 318. Wróć
[2]: A. Okopień-Sławińska, Tymoteusz Karpowicz: Poradnik fotografa [w:] Liryka polska. Interpretacje, Kraków 1966, s.402. Wróć
[3]: Tamże. Wróć
[4]: S. Burkot, Literatura polska w latach 1939-1989, Warszawa 1993, s. 118. Wróć
[5]: S. Barańczak, Nieufni i zadufani, Wrocław 1971, s. 60-61. Wróć
[6]: M. Głowiński, T. Kostkiewiczowa, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, Słownik terminów literackich, wyd. 4, Warszawa 2005, s. 368. Wróć
[7]: E. Balcerzan, Oprócz głosu. Szkice krytyczno-literackie, Warszawa 1971, s. 107. Wróć
[8]: W Słojach zadrzewnych znaleźć można inny zapis:
     "czas biletu do kina albo do nikąd
     może do rzeki morze do obłoku"
Nastąpiło rozdzielenie wyrażenia "do nikąd", tym samym w tych dwóch wersach czterokrotnie powtórzono cząstkę "do". Pojawia się tu także "morze" jako zbiornik wodny obok "rzeki".  Wróć
[9]: Wszystkie biblijne cytaty pochodzą z: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, oprac. Zespół Biblistów Polskich z inicjatywy Benedyktynów Tynieckich, wyd. 3 popr., Warszawa 1980. Wróć
[10]: S. Burkot, Spotkania z poezją współczesną, Warszawa 1977, s. 90-91. Wróć
[11]: S. Falkowski, P. Stępień, Żyrafa, czyli..., Warszawa 2000, s. 205. Wróć

Bibliografia

I. Teksty krytyczne:

  • Balcerzan E., Oprócz głosu. Szkice krytyczno-literackie, Warszawa 1971.
  • Barańczak S., Nieufni i zadufani, Wrocław 1971.
  • Burkot S., Literatura polska w latach 1939-1989, Warszawa 1993.
  • Burkot S., Spotkania z poezją współczesną, Warszawa 1977.
  • Falkowski S., Stępień P., Żyrafa, czyli..., Warszawa 2000.
  • Okopień-Sławińska A., Tymoteusz Karpowicz: Poradnik fotografa [w:] Liryka polska. Interpretacje, Kraków 1966.

II. Teksty teoretyczne:

  • Głowiński M., Kostkiewiczowa T., Okopień-Sławińska A., Sławiński J., Słownik terminów literackich, wyd. 4, Warszawa 2005.
  • Chrząstowska B., Wysłouch S., Poetyka stosowana, Warszawa 1978.
  • Głowiński M., Okopień-Sławińska A., Sławiński J., Zarys teorii literatury, Warszawa 1967, wyd. 2 zm.