Adam Mickiewicz, Goethe i Bajron* (fr.)

Można by, zdaje się, rozdzielić poezją na dwa wielkie rodzaje, to jest: na poezją przeszłości i na poezją czasów obecnych lub przyszłych; każdy z tych rodzajów wymaga szczególnego talentu i usposobienia. Starożytni podali nam wiele głębokich, symbolicznie wyrażonych uwag. Podług dawnego podania Homer, największy poeta przeszłości, mając opiewać Achillesa, udał się na jego mogiłę i wywoływał duch bohatera. Ukazał się Achilles, a Homer, oślepiony blaskiem jego zbroi, stracił wzrok i w tym stanie ułożył Iliadą. Przeciwnie poeci liryczni, opiewający teraźniejszość, to jest uczucia, którymi są chwilowo natchnieni, i Sybille*, opiewające przyszłość, zawsze zdawały się widzieć rzeczy innym zakryte i czuć w sobie obecność gwałtowne[go] jakiegoś dręczącego bóstwa. W tych dwóch symbolach widziemy prawdziwe oznaczenie dwóch rodzajów i dwojakiego sposobu opiewania. Poeta historyczny, udając się między pomniki zeszłych narodów, otacza się i dziejami, i podaniami i stara się wywołać z nich ducha przeszłości; powinien zamknąć oczy, być ślepym na wszystko, co go otacza, i w samotności układać swe dzieło; przeciwnie, poeta głoszący wielkie dzieła, na które patrzy, zachęcający do boju, wylewający uczucia miłości lub podziwienia dla swej kochanki, podziela uczucia swego narodu i swego czasu i miesza się w sprawy, które opiewa.[...]

Lord Bajron urodził [się] ze znakomitej familii mającej znaczenie polityczne, ale podupadłej i żywo czującej swoje poniżenie. Wychowany w samotności, musiał wcześnie podzielać smutne uczucia rodziny, a błąkając się po górach szkockich, miał czas dumać nad wszystkim, co go otaczało, i nad samym sobą. Kiedy pomieszczony w szkole zajął [się] klasycznymi naukami, zdaje się, że te opinie, echa dalekiej przeszłości, nie mogły przebudzić go z dumań melancholicznych i że obecnymi okolicznościami miotany, nic mógł z entuzjazmem czytać opowiadań dawnego wypadku. Bajron pisał naśladowania Wirgiliusza i Osjana*, ale w tych naśladowaniach nie okazał talentu, bo jego talent jeszcze się nie przebudził.

Pierwsze próby poetyckie Bajrona były surowo zganione; młody poeta uczuł dotkliwie wyrządzoną mu krzywdę, i wtenczas dopiero jego talent zbudził się jako Jowisz Homera, ciskając pioruny*. Satyra była pierwszym prawdziwie poetyckim Bajrona utworem. Natchnęły ją okoliczności czasowe, interes przemijający, słowem, była to poezja teraźniejszości; w niej okazał się młody talent, zupełnie co do charakteru i dążenia różny od talentu, któremu winniśmy Götza z Berlichingen*.

Ale wkrótce przebudziły się namiętności. Bajron przywiązywał się do ludzi z młodzieńczym zapałem; zdradzony w miłości, później żyjąc w złych towarzystwach, nieraz zawiedziony od przyjaciół, opuścił ojczyznę, przebiegał Europę i przypatrywał się morderczej wojnie*; udał się na Wschód, w krainę dumania, i tam pierwszy raz okazał się poetą, wylewając wszystkie uczucia, którymi był natchniony, i myśli, które mu się w ciągu podróży nawijały*. Były to uczucia młodego człowieka żyjącego w dziewiętnastym wieku, były to myśli filozofa i rozumowania polityczne Anglika. Jak w wiekach średnich trubadurowie, odzywając się w duchu czasu, byli od swoich spółżyjących pojmowani, tak pienia Bajrona przemówiły do wielkiej masy europejskiej i utworzyły naśladowców. Tak struna uderzona pobudza głos w innych, milczących, ale podobnie nastrojonych strunach.

Uważmy, jakie są uczucia i myśli naszego wieku, jaki jest poetycki charakter epoki? Naprzód, w życiu prywatnym, namiętności Europejczyka jako człowieka, różniąc się wprawdzie co do mocy i kierunku podług różnicy klimatu, narodów i praw, są zawsze gwałtowne i żywe. Sentymentalność miłosna w przeszłym wieku panowała w literaturze i towarzystwach; samobójstwa i sceny tragiczne odnawiają się w Anglii i Włoszech, tam z żalu, ówdzie z zazdrości. Zdaje się, że namiętność, nie straciwszy nic ze swojej mocy, a uderzając się o liczniejsze coraz zawady praw, rachuby i przyzwoitości, i wstrzymując się od zwierzęcej zemsty, przybrała, na północy przynajmniej, charakter posępnego i w sobie zamkniętego żalu, różniąc się od pobożnej rezygnacji kochanków wieku średniego i od wielomownej sentymentalności romansów francuskich i niemieckich. Taki właśnie charakter nosi miłość w poezjach Bajrona. Przejdźmy na scenę wyższą. Co w ostatnich czasach zajmowało uwagę publiczną Europy? Powszechna i długa wojna, obalone w wielkim narodzie dawne prawa i mniemania, jeden człowiek, wznoszący się własną siłą, ujarzmiający mnogie ludy*. Ten widok niejednemu filozofowi natchnął smutne myśli o rodzie ludzkim i o potędze, jaką nad nim wywiera jeden śmiały i potężnego geniuszu człowiek. A to jest właśnie główna idea epicznych poematów Bajrona. Słusznie powtarzano, że niektóre rysy Korsarza były kopiowane z portretu Napoleona.

Goethe, jako człowiek, jako Europejczyk, ulegał równie namiętnościom, był pod wpływem ducha czasu, wylewał swoje uczucia, przemawiał głosem współczesnych, ale w innym od Bajrona sposobie. Goethe, zdaje się, że uważał własne namiętności jako natchnienia, które jego dzieła sztuki ożywić miały; namiętności Bajrona, jak starożytne fatum, władały całym jego życiem fizycznym i moralnym; dla Goethego były to puchary falerneńskiego trunku*, jakimi lubiał orzeźwiać się Horacy; muza Bajrona odurzała się nimi, jak Pythonissa wieszczym dymem*. [...]

Bajron zachował do zgonu ucz[ucie], a przynajmniej pamiątkę żywą dla osoby, którą kochał w młodości; ile razy malował miłość, zawsze ją miał przed oczyma i nie mógł wstrzymać wylewu swoich własnych uczuć. Jego pierwsza kochanka nadała charakter wszystkim heroinom jego poezyj. Nie malował innych charakterów nie dlatego, żeby nie mógł, ale że ich studiowaniem zająć się nie raczył. Sam powiada: "Melius tui meminisse quam cum aliis versari"*. Wyzwawszy jej imię w pierwszych pieśniach swoich, z żalem je pożegnał w ostatnich pieśniach Don Żuana. "Te veniente Musa, te decedente canebat"*.

Goethe może by posągi swoich kochanek rozkazał zrobić* [...],to jest idealnie, żadnych nie zachowując rysów szczególnych, zbyt indywidualnych, jak Kanowa* przedstawiał żyjące osoby.

Bajron przeniósłby portret swojej kochanki mniej piękny, ale wierny, nawet z zachowaniem wad fizjonomii, jak Saint-Preux* żądał mieć portret Julii [...]

Źródło: Idee programowe romantyków polskich. Antologia, oprac. A. Kowlaczykowa, Wrocław 1991, BN I 261.